Sharlyn
_______
Postanowiłam, że zostanę tu na dłużej. Minęło kilka dni od zebrania. W tym czasie poznałam inne elfy i dowiedziałam się, że w lasach jest ich jeszcze więcej. Kiedy przyszłam do królowej, aby pomówić z nią o moim pobycie tutaj, do jej sali jak grom wpadł Aron, tyle że ten "grom" był pod wpływem alkoholu, przez co bredził. Mówił coś o rycerzach Lilith w karczmie. Może i nie do końca mówił od rzeczy, zważywszy na okoliczności, ale i tak biała królowa nie potraktowała go z powagą. Kazała mu iść do siebie i nie wracać, póki w pełni nie wytrzeźwieje.
- Cóż ten trunek potrafi zrobić z prostymi istotami - prychnęła.
Od tego czasu nie widziałam Arona, nie wydarzyło się też nic ciekawego. Poprosiłam królową elfów o farby i płótno oraz tarczę i noże do ćwiczenia, ponieważ chciałam wrócić do dawnego, normalnego życia, choć wiedziałam, że już nic nie będzie jak kiedyś.
Dawne czasy już nigdy nie wrócą, a wspomnienia po nich przynoszą mi jedynie ból i smutek, ale jestem twarda, nie ulegnę niczemu.
Władczyni z początku nie chciała mi dać noży w obawie, że zrobię nimi krzywdę sobie albo komuś z jej poddanych. Na szczęście odpowiednio jej to wyperswadowałam i zgodziła się. Nie wystarczyło mi to. Chciałam po raz ostatni ujrzeć miejsce z moich wspomnień.
Kiedy nastał świt, udało mi się niepostrzeżenie wkraść do zbrojowni, aby uzbroić się na podróż. Zaopatrzyłam się w mapy znalezione we skrzyni i wytyczyłam drogę. Przy wyjściu z twierdzy stał strażnik, więc zadałam mu silny cios w głowę, aby nie ściągnął tam innych. Pamiętałam, jak królowa mówiła, żebym nie wychodziła nigdzie sama, lecz ja chciałam choć raz od dłuższego czasu poczuć się wolna.
''Przydałby mi się jakiś koń'' - pomyślałam, nie było jednak w pobliżu żadnej stajni. Na całe szczęście nie było to tragiczne, bo droga nie była aż tak długa.
Kiedy dotarłam na miejsce, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie było już wspaniałego domu, w którym się wychowywałam, ale jedynie kupa gruzu, popioły i swąd spalenizny. W miejscu, w którym była kiedyś jadalnia, były zwęglone krzesła, a obok nich dostrzegłam spalone ciało.
- Nie! Tylko nie to, mój mistrzu! Nie zasłużyłeś na to. Nie zasłużyłeś. - Zaczęłam szlochać. - Idź ku światłości, mistrzu - wypowiedziałam słowa, które mówiono, kiedy jeden z naszych umierał.
- Sharlyn, padnij! - usłyszałam znajomy głos, który za chwilę wydał okrzyk bólu.
- Aronie! - krzyknęłam, po czym stało się to, co było do przewidzenia.
Aron
________
Poczułem, jak z ramienia płynie mi krew. Zobaczyłem strzałę tkwiącą w moim ciele. Szybkim ruchem wytarłem krew rękawem, wyciągnąłem strzałę i, lekko oszołomiony, rozejrzałem się wokół. Nagle dostrzegłem przeciwnika. Krzyknąłem do Sharlyn, by uciekała, lecz nie posłuchała. Wrogowie w szybkim tempie nadbiegali znad jeziora, dzierżąc w potężnych łapach miecze. Było ich trzech, a każdy potężnie zbudowany. Sharlyn wyciągnęła nóż i z zaciętym wyrazem twarzy stanęła naprzeciw niebezpieczeństwu. Dobyłem miecza i czekałem na rywali. Gdy znaleźli się w zasięgu mojej broni uderzyłem, ciąłem pierwszego, lecz on z niespotykanym refleksem uniósł miecz i sparował cios. Sharlyn także dołączyła do walki, trafiła go w rękę, lecz ten jakby tego nie zauważył i zaatakował mnie z nadludzką siłą. Parowałem ciosy od nich wszystkich i czekałem na odpowiedni moment, by uderzyć. Nagle moja towarzyszka ugodziła przeciwnika w brzuch. Skulił się, a ja zdzieliłem go mieczem po głowie. Upadł na ziemię z niemałym łoskotem. Obróciłem się w miejscu, jak najszybciej mogłem i ciąłem drugiego z nich w klatkę. Ten także upadł i już nie wstał. Pozostał ostatni. Zamachnął się, jego miecz powędrował w górę i z ogromną siłą runął wprost na mnie. Uskoczyłem z zamiarem skontrowania, lecz on zadał kolejny cios. Zablokowałem go, chciałem się cofnąć, lecz na plecach poczułem korę drzewa. W tym momencie jego miecz powędrował równolegle do podłoża. Skuliłem się. Ostrze utkwiło w pniu a ja podciąłem mu nogi i wbiłem miecz w jego ciało.
- Udało nam się, Sharlyn - powiedziałem.
- Po co to wszystko robisz? Dlaczego ze mną poszedłeś? Poradziłabym sobie z tym sama!
- Ta twoja lekkomyślność... Po co w ogóle tu przychodziłaś? Nawet nie myślę o konsekwencjach.
- Chciałam przez chwilę poczuć się wolna. Chociaż ostatni raz. Musiałam.
- Królowa wie, co wyprawiasz?
- Pomyśl chociaż trochę. Zresztą zejdź mi z drogi, bo ucieknę tak, żeby nikt mnie nie odnalazł, ani ta banda tej dziwacznej dziewoi, ani wy. Wyrzeknę się mojego daru i nic z tym nie zrobisz, więc wynoś się, a jeśli zobaczę, że podążasz za mną, to... to utnę ci łeb nim zdążysz się obejrzeć! Którą opcję uważasz za najlepszą?
- Yyyy... - Tego Aron się nie spodziewał.
- No właśnie.
Sharlyn odjechała do białej cytadeli.
Świetny, tym razem dopracowany rozdział. Gdybyście tylko dodawali je częściej :p
OdpowiedzUsuńWięcej Arona i opisów a będzie perfecto :D
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent pisarski. Ciekawa, wciągająca fabuła widać po tym, że masz wyobraźnie i pomysł na wszystko.Tekst przemyślany. Bardzo lubię czytać twoje i twojego współpracownika rozdziały. Rozumiem czas między publikacją rozdziałów, bo gdyby był mniejszy nie było by to takie dobre. Czekam z niedosytem do następnej przygody Sharlyn i Arona. :)
OdpowiedzUsuńJezuuu, NIENAWIDZĘ MOJEGO TELEFONU ;_; Próbowałam dodać ten komentarz już 3 razy, w końcu robię to na laptopie (może tym razem się uda) - no ale nie ważne.
OdpowiedzUsuńWyczekiwałam tego posta dosyć długo i w końcu, kiedy się pojawił nie miałam czasu przeczytać go od razu ;_; Jest mega świetny, choć nie spodziewałam się, że Sharlyn tak potraktuje Arona i po prostu odjedzie. Mam nadzieję, iż w kolejnych rozdziałach to się zmieni, a Shar i Ar (nawet się rymuje XD) będą bardziej *szuka odpowiedniego słowa* blisko, bo ja shippuje ich jako parę i liczę, ze kiedyś tak będzie XD Fabuła jest emejzing, czyta się świetnie i szybko, tylko troszkę krótkawe ;-;
No nic... Z niecierpliwością czekam na kolejny, życzę weny i dalszych sukcesów :))
Przypadkowe osoby, które na to trafią zapraszam też do mnie (bo ty wiesz już o tym blogu XD) http://dracoikatnissmiloscwkapitolu.blogspot.com/
Może w przyszłości będzie Sharon albo Arlyn (XDDDD) Ale nic pewnego, rimember 8)
UsuńWłaśnie chciałam żeby Sharlyn nie była taka typowa tylko nieco bardziej niezależna :3
Ciekawy rozdział, najlepsze chyba zakończenia ;)
OdpowiedzUsuńOby tylko się częściej pojawiały! <3
Bardzo mnie się podobało, w niektórych momentach opis mógłby być bardziej rozwinięty. niekiedy nie wszystko zrozumiałam (nie tylko w tym rozdziale). Ale poza ty super!!! Tak długi odstęp czasu jest nie za dobry ponieważ zapomniałam co było w poprzednich rozdziałach. Jak dla mnie mogło byś więcej rozbudowanej akcji, ale myślę, że w następnych rozdziałach to się zmieni.
OdpowiedzUsuń